poniedziałek, 11 sierpnia 2014

I nigdy nie rezygnujmy z marzeń, które sprawiają, że żyjemy.

I nadszedł ten czas... dodaję pierwszego posta na blogu. O czym mam zamiar dziś napisać? Zacznę od rzeczy banalnych. Na początek: Dlaczego malinowy kolor tła? Odpowiedź jest prosta. Nie od dziś wiadomo, że Adam Małysz na początku swojej kariery skakał w różowym kombinezonie. To głównie za jego sprawą wygląd mojego bloga ma właśnie takie barwy, ale nie tylko. Nie zapominajmy o Kamilu Stochu dwukrotnym mistrzu olimpijskim z Soczi. To on właśnie zdobył ten tytuł w malinowym kombinezonie. "Niech leci i leci w tym malinowym kostiumie. Jest mistrzem olimpijskim! Kamil Stoooooooooooooch"-Tomasz Zimoch.  Podsumowując: "Malinowy Król Kamil"? Dlaczego nie :) Tak na koniec powiem jeszcze: malinowy, bo Malinka haha.

Teraz coś odnośnie tytułu bloga. Gdyby nie pewien skoczek i jego tatuaż to ten blog by nie powstał. Czynnikiem mobilizującym było jedno zdjęcie z LGP we Wiśle. Tyle wystarczyło... Może coś więcej odnośnie tego skoczka? Tak więc to młodziutki, norweski zawodnik Phillip Sjoen. Jest bardzo sympatyczną osobą jak mogliśmy się przekonać we Wiśle. Z każdym robił sobie zdjęcia, zarażał uśmiechem, rozdawał autografy. Widać było, że sprawiało mu to przyjemność. Dla Phillipa najważniejsi są fani. Skąd to wiem? Miałam okazję kilka razy z nim pisać. Pisał mi, że fani skoków są wszystkim co ma, dziękował za wsparcie. Nie chciałam się mu dłużej narzucać więc napisałam mu: Nie chcę Ci przeszkadzać. Co odpisał? Nie przeszkadzasz! Tak więc to nie mit! Phillip jest człowiekiem przyjacielskim, przyjaznym. Szkoda, że nie mogliśmy go zobaczyć w konkursie indywidualnym we Wiśle z powodu dyskwalifikacji. 

Niżej prezentuje zdjęcie Phillipa i tego magicznego tatuażu.



Coś o mnie? Czemu nie. Jestem Justyna i mam 17 lat. Skokami narciarskimi interesuję się od 4 roku życia. Może to dziwne, ale pamiętam Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Salt Lake City z 2002 roku. Miałam wtedy 5 lat. Wszystko mam nagrane na kasetach. Cała Małyszomania na kasetach video dobre nie?  Wiecie co robiłam jak oglądałam skoki, gdy byłam dzieckiem? Ubierałam swoje narty i stawałam na oparciu sofy i udawałam, że ląduje telemarkiem haha . Lepiłam też z plasteliny skoczków. Wspaniałe wspomnienia. Kiedyś skoki były jak telenowela. W każdy weekend obowiązkowo w każdym domu. Nigdy tego nie zapomnę... Oprócz skoków narciarskich interesuje się biegami narciarskimi, koszykówką i fotografią. Prawdę mówiąc biegi i skoki są takim moim największym uzależnieniem. Życie bez sportów zimowych? Chyba nie u mnie w domu :)) 

Kiedy byłam mała chciałam być skoczkiem, ale wyjazdy były za drogie, buty narciarskie za ciężkie, a poparcia u rodziców nie miałam.

8 komentarzy: